Zygmunt Hübner – 25 lat nieobecności

ZH

12 stycznia 1989 roku zmarł Zygmunt Hübner. W ciągu dwudziestu pięciu lat, jakie minęły od tamtego dnia, wyrosła co najmniej jedna nowa generacja twórców i publiczności teatru, która nie doświadczyła osobistego spotkania ani z nim, ani z owocami jego działań.

Dziś dla wielu ludzi nazwisko Zygmunta Hübnera kojarzy się raczej z neonem  na dachu Teatru  Powszechnego w Warszawie, którego jest patronem, niż z jakimkolwiek rzeczywistym wyobrażeniem osoby, postaci czy twórczości.

Pozostały jednak zapisy jego ról i reżyserskich realizacji, teatralnych, telewizyjnych  oraz filmowych, zarejestrowane na taśmie fragmenty wypowiedzi w rożnych sprawach, opisy spektakli, napisane przez niego książki i felietony oraz żywa pamięć osób, które były jego uczniami i współpracownikami.

Z tych różnorodnych śladów wyłania się postać jednego z najwybitniejszych intelektualistów i twórców teatru polskiego, filmu i telewizji II połowy XX wieku – aktora, reżysera, pedagoga, pisarza i nade wszystko wybitnego dyrektora. Mistrza w tworzeniu teatru,  który pełnił społeczną i obywatelską misję, budował wspólnotę zespołu, szanował publiczność i dbał o najwyższej jakości profesjonalizm. Twórcy, który w swej pracy kierował się zawsze poczuciem odpowiedzialności za przekaz, za myśl, za artyzm, za gust i smak,  za społeczne skutki działania. Kreatora teatralnych zespołów.

W prowadzeniu teatru znalazł Zygmunt Hübner  chyba największą, najpełniejszą zawodową satysfakcję. Był dyrektorem czterokrotnie: jako dwudziestoośmiolatek objął kierownictwo artystyczne Teatru Wybrzeże, kilka lat później przez jeden sezon kierował Teatrem Polskim we Wrocławiu. Potem otrzymał propozycję objęcia Starego Teatru  w Krakowie. Rozwijał tę scenę do poziomu jednej z najlepszych w kraju, aż do momentu złożenia rezygnacji wobec brutalnej ingerencji władz w program artystyczny. Kilka lat później powierzono mu kierownictwo artystyczne uruchomianego po remontowej przerwie Teatru Powszechnego w Warszawie. Tam, z czasem także jako dyrektor naczelny, spędził ostatnie piętnaście lat swojego życia, sumując doświadczenia w dziedzinie kultury uprawiania teatru. 

W Teatrze Powszechnym, który mógł budować od podstaw nie tylko programowo, ale i instytucjonalnie, komponował zespół artystyczny zdolny do realizacji idei, które zawarł w Deklaracji Programowej: 

Teatr Powszechny stawia sobie za cel nadrzędny realizację (…) repertuaru współczesnego, który wyraża poglądy zespołu artystycznego Teatru na temat podstawowych problemów moralnych, społecznych i politycznych, jakie nurtują nasz kraj. Teatr Powszechny wypowiada się w obronie wolności narodu i jego tradycji niepodległościowych, ideałów demokracji i poszanowania praw jednostki. (…)

Teatr Powszechny z racji swego istnienia i świadomego wyboru dba o to, aby jego wypowiedź była jasna i zrozumiała dla każdego widza. Szacunek dla publiczności jest wytyczną jego działania. (…)

Teatr Powszechny (…) stawia sobie zadania opiekuńcze i wychowawcze wobec młodych aktorów, zapewniając im możliwość rozwoju w odpowiedzialnych rolach, pomoc  i opiekę artystyczną, a domagając się w zamian od nich – szacunku do własnego zawodu  i miejsca pracy.

W stosunkach wewnętrznych obowiązujące zasady postępowania to koleżeństwo, wzajemna życzliwość, współuczestnictwo w realizacji zadań teatru, poczucie odpowiedzialności za jego stan i dalszy rozwój. 

W teatrze Zygmunta Hübnera zawsze na pierwszym miejscu była myśl, sens, cel działania. Klasyczne pytanie, kierowane do reżyserów: „Po co to robimy?”, zmuszało do myślenia w kategoriach intencjonalnego i odpowiedzialnego działania, świadomego możliwych skutków.

Sam nigdy nie traktował i nie tolerował traktowania publiczności z wyższością.  Uważał ją za partnera i suwerena teatru. I wobec niej zachowywał się z kulturą dobrego gospodarza, który bez zbędnej wylewności okazuje gościom szacunek.

Zawsze był zainteresowany odbiorem i powodzeniem przygotowywanych przedstawień. „Poszedł hyr po mieście”-  to ulubione, wyrażające satysfakcję powiedzonko Zygmunta Hübnera, gdy nowy spektakl zyskał popularność i tłumnie odbierającą go widownię.

Zygmunt Hübner, inteligent z pochodzenia i stanu ducha, prowadził teatr dla inteligencji, kierując swój przekaz i zaproszenie do dialogu ku ludziom zainteresowanym czymś więcej niż tylko praktyczną stroną życia, skłonnym do poświęcenia uwagi i namysłu zagadnieniom natury światopoglądowej, politycznej, społecznej oraz przede wszystkim etycznej.  

Jakim Zygmunt Hübner – z którym miałem zaszczyt i szczęście spotykać się  i współpracować na przestrzeni wielu lat – był człowiekiem i co sprawiło,  że dla wielu z nas, uprawiających teatr, pozostał niekwestionowanym autorytetem?

Odpowiedzią niech będą pewne cechy jego postawy i działania, które zapamiętałem:

  • godność
  • wyraźnie określone granice kompromisu
  • ustalone standardy zachowań, zaszczepiane otoczeniu
  • rzetelność
  • odpowiedzialność za słowo i czyny
  • odpowiedzialność za ludzi, teatr, publiczny majątek
  • pełen szacunku, a także niespodziewanej serdeczności,  stosunek do innego człowieka, szczególnie do podwładnych
  • niewdzięczenie się, nieumizgiwanie do nikogo i w żadnej sprawie
  • niezawracanie głowy wszystkim dookoła własnymi problemami i własną osobą
  • słuchanie opinii i poglądów innych
  • nieuzewnętrzniane na co dzień, ale głęboko uświadomione poczucie społecznej misji. 

Całe zawodowe życie Zygmunta Hübnera – od dyplomu aktorskiego w 1952 roku  do śmierci w 1989 – upłynęło w PRL-u. Zakończyło się symbolicznie, z końcem epoki realnego socjalizmu – kilka tygodni po śmierci Hübnera rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu, a pół roku później, 4 czerwca, odbyły się częściowo wolne wybory, które  w konsekwencji zmieniły ustrój polityczny w Polsce.

Żył i działał w czasach, gdy wolność była ściśle reglamentowana przez władzę,  traktującą społeczeństwo skrajnie przedmiotowo. Potrafił w tych trudnych warunkach rozmawiać ze swoją publicznością, tworząc wspólnotę myśli, która reglamentacji łatwo się nie poddawała.

W PRL-u był aktorem, reżyserem, dyrektorem teatrów, dramatopisarzem  i publicystą, profesorem szkoły teatralnej, uczącym adeptów aktorstwa i reżyserii. Zasiadał w gremiach opiniodawczych, był sekretarzem generalnym Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI, etc., etc. Pełniąc te liczne funkcje i role, zawsze bezpartyjny, nigdy nie zrobił niczego w życiu publicznym, co przyniosłoby mu wstyd.

Był świetnie wykształconym erudytą. Zwracał uwagę nienagannymi manierami  z nieco „przedwojenną” elegancją zachowania i relacji z innymi ludźmi. Miał bardzo określony światopogląd, przenikliwy ogląd rzeczywistości i ironiczne (także autoironiczne) spojrzenie na współczesność i współczesnych. Nie był człowiekiem rewolucji, niedobrze chyba czułby się w zrewoltowanym tłumie.

Przy całej swojej powściągliwości i nieufnej niechęci do manifestacji oraz dystansie  i sceptycyzmie, nie pozostawiał nigdy wątpliwości co do własnych poglądów społecznych  i politycznych, a także moralnej oceny ludzkich działań i motywacji.

Stał trochę z boku. Bliski był mu inteligencki etos pozytywizmu, ale także samotność Alcesta – Mizantropa, a może i Pana Cogito. 

Gdy myślę o prawie czterdziestoletniej, tak wszechstronnej, bogatej i twórczej obecności Zygmunta Hübnera w polskim życiu kulturalnym, to postrzegam ją jako wyrafinowaną grę inteligenta z PRL–em, grę o wartości, którym pozostawał wierny. 

Jan Buchwald, reżyser, prezes zarządu Fundacji Teatru Myśli Obywatelskiej im. Zygmunta Hübnera, b. dyrektor teatrów, m.in. Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hübnera w Warszawie